Jak układać psa - pierwsze polowanie




Odnaleziony w trzcinowisku odwiatr bażanta, stójka, potem strzał i aport są potwierdzeniem odpowiedniego przygotowania do nadchodzących prób polowych.

Nasza przygoda z młodym wyżłem trwa kilka miesięcy. Mieliśmy okazję obserwować, jak z nieporadnego szczenięcia przeobraża się w młodego łowcę. Przez ostatnie miesiące intensywnie rozwijaliśmy jego instynkty i pasje łowieckie. Ćwiczyliśmy przekładanie pola w poszukiwaniu tropów i odwiatru zwierzyny, uczyliśmy posłuszeństwa i współpracy, dając w ten sposób solidne podwaliny pod późniejsze wymagania i oczekiwania, rozwijając pasję i radość wody, łącząc je z ćwiczeniami aportu i wreszcie zaznajomiliśmy psa ze strzałami.

Nasze zadanie polegało na przygotowaniu psa do sprawdzianu potencjału łowieckiego, jaki ma miejsce podczas wiosennych prób pracy wyżłów, zwanych potocznie próbami polowymi. Dodatkowym zadaniem było stworzenie właściwych podwalin pod bardziej szczegółowe, intensywne szkolenie, prowadzące do odpowiedniego przygotowania do pracy w łowisku jako pies użytkowy, weryfikowane podczas konkursów pracy.

Nasza podopieczna ma obecnie rok i jest dostatecznie dojrzała i przygotowana do pierwszych poważnych kroków w łowisku. Koniec lutego zbiega się z zakończeniem sezonu na bażanty. Mamy więc okazję zabrać ze sobą młodą wyżlicę na pierwsze w jej życiu prawdziwe polowanie. Nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele. Najwazniejsze dla nas jest stworzenie jej okazji do spotkania z dziką zwierzyną w naturalnych warunkach. Nadal możemy posiłkować się smakołykiem, jako dodatkowym bodźcem motywującym. Coraz częściej będziemy jednak obserwować radość i satysfakcję płynącą z samej możliwości realizowania pasji łowieckiej. Musimy pamiętać o nadrzędnej zasadzie naszych ćwiczeń - po raz pierwszy strzelamy spod wyżła jedynie po wypracowaniu prawidłowej stójki (!) - aport strzelonego ptaka powinien stać się dla psa nagrodą.

Nietypowa aura tegorocznego lutego spowodowała, że w niektórych rejonach kuropatwy mogą rozbijać się już w pary. Zamiast jednego stadka kilkunastu osobników na tym samym terenie mamy możliwość spotkania kilku parek. To doskonała okazja rozbudzenia u młodych wyżłów pasji poszukiwania - porozbijane kuropatwy łatwiej odnaleźć i spotkania takie powtórzyć możemy ki8lkakrotnie. Wystarczy, bo chodzi nam przecież o utrwalenie pasji poszukiwania i stworzenia szansy na wypracowanie stójki. Pracę nad zachowaniem się przed strzałem (czyli dotrzymanie stójki), w momencie strzału (czyli spokojną obserwację rozwoju wypadków i jego rezultatów) oraz zachowanie się po strzale (czyli oczekiwanie na komendę aportu i jego właściwe wykonanie) zostawiamy sobie na bażanty.

W przypadku łowisk, w których stan zwierzyny nie gwarantuje szansy naprowadzenia na trop i odwiatr bażantów, warto rozważyć możliwość wcześniejszego zakupu kilku kogutów z hodowli i wypuszczenia ich w odpowiednio wybranych miejscach. Doskonale nadają się do tego porośnięte trzciną kanały melioracyjne oraz niewielkie remizy śródpolne, dające możliwość w miarę pewnej lokalizacji wypuszczonych ptaków. Nasze zajęcia w tym czasie wciąż mają charakter przede wszystkim szkoleniowy i powinniśmy koncentrować się na pracy psa, a nie na skuteczności polowania. W wyjątkowo trudnych przypadkach (problemy ze stójka lub niewystarczająca pasja odszukiwania) możemy wypuszczać bażanty na oczach psa, utwierdzając go w ten sposób w przekonaniu o zdolności i ewentualnej skuteczności poszukiwania. W takich przypadkach radziłbym jednak skonsultować się z zawodowym menerem.

W literaturze oraz niestety często również podczas prób, a nawet konkursów, możemy spotkać się z wykorzystaniem klatek z bażantami. Moja osobista rada - zapomnijmy o klatce! Bażant w klatce czuje się bezpieczniej i może niepotrzebnie pobudzać psa trzepotaniem skrzydeł, uderzaniem dziobem w kratę, próbując ucieczki. Przerażone pojawieniem się w ich środowisku niebezpiecznego intruza dzikie ptactwo nie zachowuje się w ten sposób - kuli się i stara w spokoju przetrzymać niebezpieczeństwo. Nie wspominając już o tym, że zarówno na klatce, jak i na samym bażancie, pozostawiony jest zapach człowieka, który może dezorientować psa.

Pierwsze stójki mogą okazać się niepewne. Pamiętając o prowadzeniu psa pod wiatr, bacznie obserwujemy jego zachowanie. Jeśli trafiając na odwiatr okaże się niepewny, warujemy psa i sami, na jego oczach, zmuszamy zwierzynę do poderwania się do lotu. W pamięci wyżła zapisujemy w ten sposób, że zwierzyna jest naszą "własnością", a nie psa i nie zamierzamy się nią dzielić na jego warunkach.

Najprawdopodobniej będziemy mieli okazję natrafić na tropy i odwiatry różnych gatunków zwierząt. Bardzo prawdopodobne, że spotkamy sarny polne lub zające. To doskonała okazja sprzędzenia zachowania psa. Wyszkolony pies powinien je respektować, czyli ignorować, odprowadzając wzrokiem ich ucieczkę. Jednak pasja młodego wyżła może wziąć górę. Jeśli tak się stanie - zachowujemy spokój. W tym wieku i na tym etapie szkolenia jest to dopuszczalne. O ile bezpieczeństwo psa nie jest zagrożone, pozostaje nam cierpliwie oczekiwać jego powrotu albo skorzystać z okazji i przeprowadzić dodatkowe ćwiczenia. Jeżeli warunki terenowe pozwolą, możemy się gdzieś schować. Powracający uciekinier szybko przekona się wówczas, że gonitwy za zwierzętami grożą zagubieniem. Kilka takich sytuacji powinno wyrobić w nim niechęć do gonitw. Po jego powrocie nie karcimy go w żaden sposób, ani nie chwalimy, zachowując zimna obojętność i wracamy do przerwanego poszukiwania ptaków.

Trafiając na świeże tropy, pies powinien zaznaczyć je swoim zachowaniem, podążając przez chwilę po tropie z nosem przy ziemi. Pozwólmy mu na to - to zachowanie podlegać będzie ocenie podczas prób polowych i potrzebne będzie do późniejszego szkolenia psa na włóczkach i ścieżkach tropowych. Jeżeli podczas polowania dostrzeżemy wyciekającego w oddali bażanta, możemy naprowadzić go na to miejsce, obserwując jego reakcje i zachowanie na świeżym, gorącym tropie.

Pierwsze łowy w naturalnych warunkach są jednocześnie doskonałą okazją do utrwalenia posłuszeństwa i współpracy z przewodnikiem podczas łowów. Ćwiczenia, o których pisaliśmy w poprzednich odcinkach, będą doskonałym przerywnikiem podczas łowów. Nie wolno zapominać o prawidłowym prowadzeniu psa - wszystkim poleceniom głosowym towarzyszy sygnał ręką i gwizdkiem.

Za zgodą autora.
Autor: Jacek Smoczyński



 

 



Joanna i Tomasz Brygier

lutinka@gmail.com
tel. 604-542-627

tomasz-brygier@wp.pl
tel. 0 608-083-511

95-039 Sokolniki - Las, ul. Łódzka 5
© Theogonia Black. Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt i wykonanie: Flat Face Studio.